piątek, 20 maja 2016

Rozdział 7-Boże widzisz a nie grzmisz!





Leon,Tydzień później................................................................................................................................
To dzisiaj,dzień w którym dowiemy się co jest Violettcie,podobno nie jest to coś groźnego a takie mocniejsze przemęczenie,ale dowiemy się tego później. Jutro, jeśli w badaniach Violetty wszystko będzie dobrze wylecę do Meksyku,nie wiem na ile. Może na 2 tygodnie,miesiąc,4 miesiące czy nawet cały rok. Wylatuje tam by odnaleźć Jess,wiem że wróciła do Meksyku 2 dni temu bo kontaktowałem się z jej bratem. Znajdę ją i wszystko wyjaśnie. Nie,nie wracam na stałe do Meksyku,lecę tam tylko po to by wyjaśnić całą sytuację z Jess,kocham ją,ale nie tak jak kocha się żonę czy dziewczynę,kocham ją jak siostrę,jest dla mnie bardzo bliską osobą i nie chce by między nami były jakieś nieporozumienia,powiem jej wszystko,powiem że się zakochałem, powiem że mam plany na przyszłość,powiem że znalazłem doskonałą pracę,a co do pracy będę muszę wziąć sobie urlop,wiem że jak wrócę to może nie być już dla mnie miejsca, ale nie obchodzi mnie to Jess jest dla mnie ważniejsza niż jakaś tam praca. Violetta przeleżała cały ten tydzień,i bardzo dobrze oczywiście ja jako opiekun prawny zająłem się nią,nie wyznałem jej miłości jeszcze nie czas,jeszcze nie jestem na to gotowy musimy się znać kilka już tam miesięcy a nie od razu bang! Miłość,to napewno tylko zwykłe zauroczenie,mieszka nam się całkiem dobrze. Ja aktualnie czekam w służbowym Buggati,na Violette i Federa który przez cały ten czas mieszkał u nas w hotelu,czy mówiłem że mój sam pokój ma 82m kwadratowe? Wow! Nawet dom gdzie mieszkałem tyle nie wynosił. A właśnie jeszcze przed lotem muszę zajść do mojego dawnego domu zamieszkania,na pewno Jimmy już czeka bym mu coś tam przeczytał,zabawny chłopiec a wiadomo po kim to ma? No wiadomo że po jakże pięknym,wysportowanym,miłym,skromnym braciszku :D Jednak Jimmy wyróżnia się od swoich rówieśników,napewno w kondycji naprawdę ma on tyle kondycji co zawodowi biegacze na maratonie,nawet raz zdarzyło mu się mnie prześcignąć a wiadomo dlaczego? Bo ze mną nikt nie wygrywa a poza tym wtedy dawałem mu się i byłem po ciężkim treningu ;] W zasadzie poproszę Violę czy by zemną nie poszła dzisiaj na kolację,a zadzwonię do mamy.
Rozmowa telefoniczna..
-Halo-powiedziałem do komórki.
-A no cześć synku,no jak tam u ciebie złapałeś już tam jakąś loszke?-zapytała rozbawiona matka. Ughh.
-Mamo,naprawdę? Dobra chciałbym się Ciebie zapytać czy mógłbym wpaść do domu na kolację z jedną ważną dla mnie osobą?-zapytałem niepewnie.
-Ooo! Wreszcie synku wreszcie! Powiedz  jak ma na imię twoja wybranka!?-Krzyczała.
-Mamo!! To przyjaciółka nie dziewczyna!!! To jak mogę wpaść?!-Zapytałem wściekły i trochę zirytowany.
-No dobra już tak nie przesadzaj,jasne że tak powiem Jimmowi napewno się ucieszy,a i jeszcze jedno ubierz się ładnie a nie w dresach,Dobrze jeszcze coś?-mówiła mama.
-Nie,dobrze dzięki o 16 będziemy bo chcę zapoznać Violę z Jimmim-powiedziałem nie zastanawiając się nad tym co mówie.
-VIOLA!? Ooo! Czyli imię twojej wybranki to Viola?! Leon i Viola, czyli? Leonetta!!-krzyknęła.
Koniec rozmowy telefonicznej..
I zanim zdążyłem coś powiedzieć rozłączyła się. Ughh,ta moja matka zawsze wymyśla jakieś głupoty,no co zrobisz? Nic nie zrobisz mówiąc klasykiem.Po 5 minutach od mojej rozmowy z matką do auta weszli Viola i jej brat.
-Możemy jechać?-zapytałem.
-Jasne,włączaj muzyke!-krzyknął Fede.
-Ok,to jedziemy!-krzyknąłem włączając Radio Maryje i jadąc 10 na godzinę.
-Seriously?-zapytała Viola kalecząc swój angielski i śmiejąc się.
-Yes-odparłem także kalecząc swój angielski ale już z pewną powagą w głosie.
Noi tak jechaliśmy 3 godziny do szpitala oddalonego od nas o ok. 30km. Ale co tam przynajmniej był ubaw jak śpiewaliśmy piosenki z Radia Maryja, był taki hit jak. We are the champions. Także gdy już dojechaliśmy do szpitala po jakże szalonej jażdzie o dziwo bez mandatu, ja i "Piłkarzyna" usiedliśmy na jakże wygodnych krzesełkach na których tydzień temu spaliśmy. Violetta weszła do gabinetu,z którego po 20 minutach wyszła,wyszła jakaś smutna i dziwna,nie odzywała się przez całą drogę tylko wcześniej powiedziała cichutko "chodzcie już". Gdy byliśmy w drodzę próbowaliśmy ją jakoś rozweselić i coś się dowiedzieć ale ona i tak nie chciała nic powiedzieć. Gdy zawiozłem Federa pod jego dom razem z Violettą weszliśmy do pomieszczenia zwanym "naszym domem". Viola od razu poszła do siebie a ja postanowiłem zrobić jedzenie i wszystko z nią wyjaśnić. Po godzinie robienia gofrów z bitą z czekoladą,postanowiłem jeszcze zrobić dwie kawy. Gdy kawa była gotowa położyłem wszystko na tacę i skierowałem się razem z tacą w ręku do pokoju Violetty,gdy wszedłem zobaczyłem ją płaczącą na łóżku z toną chusteczek na podłodze, no nie trzeba zacząć działać.
VIOLETTA...............................................................................................................................................
Ta cała szopka z złymi wynikami była oczywiście specjalnie,chcę powiedzieć Leonowi o mojej przeszłości, a gdy już mu opowiem skoczę nagle na niego i powiem mu o wynikach. Oczywiście wyniki były jak najlepsze okazało się że to stres i inne niepotrzebne czynniki. Postanowiłam że zwolnie się z pracy modelki. Wywiera to na mnie zbyt wiele presji,oczywiście lubię pracować,ale ostatnio mam jakąś niechęć do tej pracy. Jutro zadzwonie do Ricky'ego że odchodzę,wiem nie będzie to takie proste media będą gadać,kobiety będą skakać ze szczęścia,ale mnie to nie obchodzi chcę zacząć spokojne życie bez mediów. Nawet niewiem czy nie przeprowadzę się gdzieś dalej. Oczywiście nie chodzi mi o jakiś Madagaskar czy cuś ale niewiem? Meksyk? Piękny kraj a także Leon się tam urodził i i dużo mi opowiadał o Meksyku a w szczególności gdy odpoczywałam. Potrafiliśmy gadać o Meksyku całe noce. Zastanawiam się także nad Polską,oczywiście ze względu  na Federa,także dużo mi o tym kraju mówił. Cebula,Dresiarstwo i te sprawy ale co tam :D Oczywiście wszystko muszę dogadać z moim jakże wspaniałym Ojczulkiem którego wręcz nienawidzę,Matka to jakoś przejdzie, ale Ojciec? Tyran. Gdy Leon wszedł do pokoju na dodatek z Goframi to wszystko się uda spokojnie Violu. Spokojnie.
-Violu,mogę?-zapytał Leon.Ja jedynie kiwnełam głową. Po chwili poczułam jak materac pode mną się ugina co oznacza że Leon usiadł na moim łóżku. A niech to szlag.
-Zrobiłem gofry z czekoladą,wiem że lubisz bo pytałem się Federa,to może zjemy i później pogadamy?-zapytał niepewnie.
-Jasne-odpowiedziałam mu tylko jednym słowem. Zaczeliśmy jeść nie patrząc na siebie jakbyśmy bali się na siebie spojrzeć. Leon zjadł bardzo szybko ja za to wolniej,gdy już zjadłam oddałam Leonowi mój talerz i poszedł on z tacą odstawiając wcześniej kawy przygotowane pewnie przez niego na mojej szafce,gdy wyszedł próbowałam ułożyć to co chciałam mu powiedzieć,czyli najpierw moją historię na smutno i moje podejrzenia wcześniejsze a potem całą prawdę i moje plany na przyszłość i także dam mu się wysłowić. Gdy wszedł do pokoju popatrzył się na mnie nerwowo i zaczął oglądać się po całym pokoju jakby to go interesowało a ja nie
-Siadaj-powiedziałam do niego z jakby smutkiem ale w środku czułam że zaraz wybuchnę. On usiadł i już chciałam coś powiedzieć ale zobaczyłam na jego policzku dosyć spore ubrudzenie po czekoladzie. Boże nie!! Czemu!? Noi teraz mam utrudnione zadanie. Boże widzisz a nie grzmisz!
-Chcę ci coś opowiedzieć tylko błagam nie przerywaj mi-powiedziałam. Wiem że wielu osobom nie jest do śmiechu gdy ma mówić o swojej przeszłości która nie była zbyt najlepsza,ale Ja się z tym pogodziłam,gdy poznałam Leona wszystko się zmieniło więcej myśle o sobie,chodzę spać przed północą itp.-
-Ok-odpowiedział krótko nawet nie patrząc na mnie. Dobra czas zacząć.
-Ok,to może J-ja zacznę od początku. Jedno o mnie wiesz napewno,nienawidzę swojego ojca,powiedziałam Ci to kiedyś ale nie objaśniłam dlaczego. Noi właśnie teraz to chcę zrobić,wiedza tylko o tym. Ludmi przyjaciółka którą mam nadzieję że poznasz,Elżbieta moja Babcia,Arkadiusz mój Dziadek i rodzice. Tak Fede nie wie i mam nadzieję że się nie dowie. Dobra to ja zacznę.
Gdy miałam 5 lat okazało się że mam raka,jeszcze wtedy nazywałam się Colman a także miałam inne imię, i mieszkałam w Madrycie. Nie wiedziałam wtedy jeszcze że rak to poważna choroba,rodzice zaczęli mnie przebierać nawet wtedy nie wiedziałam poco,zawozili mnie do szpitala,leżałam po 8 godzin dziennie a nawet cały dzień w szpitalu nie lubiłam tego dlatego że po pierwsze odbierano mi wtedy aktywność a także nie lubiłam tego bo nie wiedziałam co to. Gdy skończyła się operacja która wyszła dobrze,zmarł mój doktor,ludzie zaczęli obwiniać naszą rodzinę itp. itd. Opowiem ci może innym razem,a więc wróćmy do tego co teraz,gdy zemdlałam po raz pierwszy nie myślałam że rak może powrócić ale gdy zemdlałam drugi raz myślałam że to wróciło..-i tutaj zawiesiłam głos. Gdy mówiłam swój monolog nawet na niego nie spojrzałam a on dosłownie wiercił mnie wzrokiem.-A t-teraz okazało się ż-że..... JESTEM ZDROWA!!!!!!!!!!!

.......................................................................
Witam was w ten.. Miły piątek? Dla mnie miły mam nadzieje że dla was także :D Rozdział 7 w piątek bo nie mogłam paczać że przez tyle dni nie ma rozdziału 
Także zapraszam do czytania i komentowania
Papa :)
Przepraszam za błędy :)

Theme by violette